Jan Wiklif to szczególna postać, która w krótkim czasie zweryfikowała nauczanie
Kościoła Zachodniego, co nie spodobało się jego przełożonym.
Żył w XIV wieku, kiedy jeszcze nie było druku. Chociaż to, do czego doszedł, było
przed Reformacją, to niewiele różniło się od nauk reformatorów.
Miał duży wpływ na działalność Jana Husa w Czechach, który później wystąpił z
pewnymi postulatami dotyczącymi m.in Wieczerzy Pańskiej (powinna być pod dwiema
postaciami, a nie jedną!) i potrzeby przetłumaczenia Pisma Świętego dla ludu.
Wiklif tłumaczył z Wulgaty na staroangielski, aby tekst Pisma Świętego szybko
dostarczyć ludziom. Jego uczniów nazwano Lollardami. Przez prawie 100 lat
przepisywali oni jego tłumaczenie i chodzili z nim po Anglii od wsi do wsi, od miasta
do miasta, czytając na targach i rynkach fragmenty Pisma Świętego.
Pamiętajcie, że to było RĘCZNIE przepisywane Boże Słowo!
Ludzie byli w szoku. Nawet część niższego duchowieństwa nie znała łaciny, a co
dopiero zwykli ludzie. Chodzili do kościoła, ale nic nie rozumieli; a teraz słyszeli Słowo
Boże w swoim języku. Lollardzi jeszcze dodatkowo je wyjaśniali, aby można je było
lepiej zrozumieć i zapamiętać.
Chociaż Wiklifowi udało się uniknąć sądu za życia, to po Soborze w Konstancji w
1428 roku angielski biskup, na polecenie papieża Marcina V, wyjął kości Wiklifa z
grobu na cmentarzu w Lutterworth i zostały one zmiażdżone, spalone na popiół i
wrzucone do rzeki Swift.